W sumie to aż mi szkoda, że tak szybko to minęło i to bez ani jednego nawet najmniejszego grzeszku!!
Przez praktycznie cały post czułam się dobrze (po za poczuciem zimna, które mnie nie opuściło do dziś) ani razu nie bolala mnie głowa, zdarzyły się 3-4 dni osłabienia i zwiększonej senności…z kryzysów ozdrowienczych bolał mnie przez 2 dni żołądek (mam wrażliwą śluzowkę i kilka lat temu stwierdzonego helicobacter).
Jeśli chodzi o poprawę zdrowia to ustabilizowalo mi się ciśnienie 120/80 a bywało przed postem i 170/110…jestem dumna bo nie wzięłam ani jednej tabletki które zapisała mi lekarka krótko przed postemodczekam jakiś czas jeszcze i pójdę zrobić badania kontrolne bo najgorszy przed postem był cholesterol zrobiłam też w ostatni dzień postu kontrolne usg piersi ostatnie robiłam półtora roku przed postem i stwierdzono mi kilkanaście torbieli w obu piersiach teraz nie mam nic bo w trakcie długiego badania lekarz stwierdził tylko, że zanikają mi gruczoły (chyba jednak trochę za wcześnie w moim wieku bo dopiero w maju dobije do magicznej 4-ki z przodu…no ale cóż…) także z piersiami mam na jakiś czas spokój i zbadać się pójdę ponownie za rok bo profilaktyka jest ważna.
Post zmienił we mnie dużo, uspokoił moje emocje i rozjaśnil umysł, jest mi łatwiej czuć siebie samą i słysze wyraźniej to co mi w duszy i sercu gra co powoduje, że łatwiej podejmuję decyzje i dokonuje wyborów w zgodzie z samą sobą.
Rzuciłam kilkanaście kg dokładnie nie wiem bo zepsuła się waga i wylądowała na śmietniku ale oceńcie sami moja zmianę.
Umysł poddaje się w pełni naszej świadomej kontroli i naprawdę nie jest tak trudno a najważniejsze co pozostaje to zmiana nawyków żywieniowych i bynajmniej w moim przypadku jest mi łatwiej kontrolować to co wrzucam do swojego brzuszka…jest mniejszy więc mniej w nim się mieści
Powodzenia wszystkim tym, którzy są w trakcie i tym którzy o tym myślą!
Dziękuję Wam za wsparcie i za to że jesteście
Pierwsze zdjęcie: po lewej z komunii mojej córki w maju 2016 a po prawej dzisiejsze.
W sumie to aż mi szkoda, że tak szybko to minęło i to bez ani jednego nawet najmniejszego grzeszku!!
Przez praktycznie cały post czułam się dobrze (po za poczuciem zimna, które mnie nie opuściło do dziś) ani razu nie bolala mnie głowa, zdarzyły się 3-4 dni osłabienia i zwiększonej senności…z kryzysów ozdrowienczych bolał mnie przez 2 dni żołądek (mam wrażliwą śluzowkę i kilka lat temu stwierdzonego helicobacter).
Jeśli chodzi o poprawę zdrowia to ustabilizowalo mi się ciśnienie 120/80 a bywało przed postem i 170/110…jestem dumna bo nie wzięłam ani jednej tabletki które zapisała mi lekarka krótko przed postemodczekam jakiś czas jeszcze i pójdę zrobić badania kontrolne bo najgorszy przed postem był cholesterol zrobiłam też w ostatni dzień postu kontrolne usg piersi ostatnie robiłam półtora roku przed postem i stwierdzono mi kilkanaście torbieli w obu piersiach teraz nie mam nic bo w trakcie długiego badania lekarz stwierdził tylko, że zanikają mi gruczoły (chyba jednak trochę za wcześnie w moim wieku bo dopiero w maju dobije do magicznej 4-ki z przodu…no ale cóż…) także z piersiami mam na jakiś czas spokój i zbadać się pójdę ponownie za rok bo profilaktyka jest ważna.
Post zmienił we mnie dużo, uspokoił moje emocje i rozjaśnil umysł, jest mi łatwiej czuć siebie samą i słysze wyraźniej to co mi w duszy i sercu gra co powoduje, że łatwiej podejmuję decyzje i dokonuje wyborów w zgodzie z samą sobą.
Rzuciłam kilkanaście kg dokładnie nie wiem bo zepsuła się waga i wylądowała na śmietniku ale oceńcie sami moja zmianę.
Umysł poddaje się w pełni naszej świadomej kontroli i naprawdę nie jest tak trudno a najważniejsze co pozostaje to zmiana nawyków żywieniowych i bynajmniej w moim przypadku jest mi łatwiej kontrolować to co wrzucam do swojego brzuszka…jest mniejszy więc mniej w nim się mieści
Powodzenia wszystkim tym, którzy są w trakcie i tym którzy o tym myślą!
Dziękuję Wam za wsparcie i za to że jesteście
Pierwsze zdjęcie: po lewej z komunii mojej córki w maju 2016 a po prawej dzisiejsze.